Missa montanea Wiersze

Wylewała się Boża miłość. Góry były krzykiem, kiedy Bóg jak człowiek zapragnął człowieka...

I. Introitus.

Legenda. Bóg nie mógł kiedyś w nocy zasnąć, więc wstał z niebieskiej pościeli i zapragnął spotkać się z człowiekiem. Wyszedł z domu i udał się na górski szczyt, aby zostawić tam ślady, które mógłby odkryć człowiek i szczerze spojrzeć prawdzie w oczy. Na pewno tu przyjdziesz pomyślał Nieomylny - nauczę cię nowego patrzenia na siebie i na mnie, i na innych ludzi, i na rzeczy. Nauczę cię tańczyć na kamiennej posadzce modlitwy.

II. Kyrie

Dzień, który sprawował tę mszę

w szarym ornacie i stule

wiejącego żalu za złudzenia.

 

Nie będę opisywał Twoich dłoni, Panie,

tych szarych blizn i oparzeń

od grzechów, któreś ze mnie zdzierał.

 

III. Homilia. Sic transit gloria mundi.

I ten wiatr... Powalone na ziemię drzewa

wpisywały swój udział

w wielkiej księdze współżycia

przyrody. Bez skarg i wyrzutów.

 

IV. Offertorium.

Pokonywały nas kamienie spadające we mgle,

której sina miazga wgryzała się w oczy.

Nie mieliśmy pretensji: ponad łukami śniegu

bolało nas mniej to, co zwykle boli.

Zimne brzemię wiatru na korporale,

pojedynczy lament wciąż gasnącej świecy.

Oddech dnia: zimno w nozdrzach

rozchylonego kielicha wspólnoty.

 

V. Consecratio.

Mieszkaliśmy na górach pełnych światła.

W tabernakula tajemnic chyliły się drzewa

nad ociemniałe potoki. Wiodły nas kamienie

w eucharystycznej ciszy - niemych śpiewach.

 

Było cicho, gdy kapłan mówił Słowa.

Biło serce Kościoła.

Dym nad schroniskiem i zdziwione ptaki.

 

VI. Oferte vobis pacem.

Znowu słowa same jak samotność przed Bogiem.

Bez wątpienia w istnienie wyciągniętej dłoni

 

VII. Agnus Dei.

Baranku Boży złożony na górach

w święcie płynącego potu i drogi na Babią,

królu wichrów i mgieł uciszonych

nad niespokojną myślą naszą ulituj się, Panie.

 

VIII. Communio.

Wylewała się Boża miłość. Góry były krzykiem,

kiedy Bóg jak człowiek zapragnął człowieka.

 

IX. Benedictio.

Bóg wznosił ręce. Błogosławił światu.

Kładł palce na klawiszach - grał stworzeniu pieśni,

w których miłość przelaną jak potoki zmieścił.

 

Góry zastygły w ciszy. To była pragnienia

pieśń Boga - aby człowiek szczytu nie opuszczał.

Pieśń, którą sam Bóg śpiewał. I którą się wzruszał.

 

październik 1996

 

6
Lipca

Autor wpisu

xap xap