O pytaniu o prawdę, świecie ułudy i prawdziwych wartościach, czyli – my nie żyjemy w ciemnościach Kazania

33 niedz. zw. A/19 listopada 2017 r./Pszczyna

Cóż to jest prawda?

Dwa tysiące lat mijają od chwili, gdy rzymski prokurator w dobrze odegranej scenie zmył krew ze swoich rąk zadając to pytanie.

Cóż to jest prawda?

Słowa te pozostały na następne dziesiątki wieków symbolem człowieka poszukującego właściwych proporcji w życiu.

Cóż to jest prawda?

Zadają je ci, którzy patrząc na kolejnego młodego i dobrze zapowiadającego się człowieka, który zmarł, choć w rodzinie – wydawało się – innych wielu było w kolejce po śmierć, nie potrafią zrozumieć gdzie jest coś pewnego, trwałego i jaki sens ma to wszystko.

Cóż to jest prawda? 

Choć to nie Wielki Piątek, lecz końcówka kolejnego roku liturgicznego

i Adwent za drzwiami,

warto zrozumieć co Bóg ma nam do powiedzenia, gdy nikt inny nie potrafi udzielić odpowiedzi właściwej.

Umiłowani w Chrystusie, siostry i bracia!

W świecie, w którym żyjemy pozory są bardzo cenione.

Ceni się urodę, sukces, bogactwo, wygadanie, umiejętność odpowiedniego wykreowania swojej osoby, po to by zaistnieć, nawet za cenę bycia chamskim i obrzydliwym egoistą. Wszyscy o tym wiemy. I wszyscy bolejemy nad tym.

Jest coś wstrząsającego, ale prawdziwego w tej pieśni, którą w pewnym spektaklu śpiewają złe istoty – wampiry – symbolizujące współczesne zdeprawowanie człowieka:

Bierz ile chcesz

nigdy nie patrz na innych

i łokciami do koryta się pchaj

to jest fakt tak stary jak świat

że za forsę wszystko kupić się da

Dłoń zamknij w pięść

zanim zrobią to inni

ta metoda efekty ci da

 twoja logika przyniesie postępy

 jeśli umiesz po trupach się pchać.

Wstrząsające słowa. I jak bardzo prawdziwe.

Tym prawdziwsze, że wciąż jest to ten sam świat, w którym człowiek nieustannie pyta – „cóż to jest prawda, i gdzie ją znaleźć?”

W dzisiejszej Liturgii Słowa,

tak bardzo już kierującej nasze myślenie ku czasom ostatecznym

są odpowiedzi na te właśnie pytania.

To właśnie chce nam powiedzieć Pan Bóg.

„Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno.”

Usłyszeliśmy te słowa w pierwszym czytaniu sławiącym mądrą niewiastę.

Co to znaczy kłamliwy?

I co to znaczy marne?

Kłamliwy oznacza coś, co jest przeciwieństwem prawdziwego.

Mówimy o kłamliwym przyjacielu, gdy zdradza.

O kłamliwej propagandzie gdy obietnice zawodzą.

O kłamliwych wyznaniach, gdy za słowem: “kocham” nie idzie miłość wyrażona uczynkiem.

Kłamliwy wdzięk jest nieprawdziwym wdziękiem, co oznacza, że nie jest wdziękiem w ogóle, jest brzydotą, czymś, co piękno chce udawać…

Co oznacza marne?

Marny jest trud, gdy nie przynosi owoców.

Marna jest poprawa po grzechu, gdy nie oznacza prawdziwego odwrócenia się od grzechu.

Marna jest sztuka, która nie powoduje zachwytu.

Marne piękno oznacza takie piękno, które przeminie i nie będzie piękne na zawsze…

Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno. Domyślamy się o co autorowi pierwszego czytania chodziło. O to, by w dzielnej kobiecie dostrzec to, co najważniejsze, a nie jedynie powierzchowność – piękną, aczkolwiek ulotną. Mowa jest o przemijaniu. O tym, że to, co ziemskie I doczesne, nie jest prawdziwą wartością. W ślad za tymi słowami idzie reszta dzisiejszych czytań. Święty Paweł wzywający Tesaloniczan do czujności, do życia świadomego:

Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. (…) Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!

I potem Jezus, który w przypowieści o talentach daje nam znać, że nie wolno zmarnować życia na ziemi, gdyż w chwili śmierci zostaniemy rozliczeni ze wszystkiego I że żyjemy nie dla tej ziemi, w której talent zakopać można, lecz dla nieba, dla którego się go pomnaża.

Nie ulega wątpliwości. Dzisiejsza Liturgia Słowa stawia nas już w kontekście końca roku liturgicznego, w atmosferze jesienno – zimowej zadumy, szybko zapadających zmierzchów i pochylenia nad przemijaniem życia na ziemi. Jeszcze nie tak dawno nie wytrzymywaliśmy upałów wakacyjnych, a tu już Wszystkich Świętych za nami i nie ockniemy się nawet, jak w dniu świętego Sylwestra pożegnamy stary rok.

Cóż to jest prawda?

Świat pędzi przed siebie.

To wiemy.

Wszystko płynie. Panta rei.

Tempus fugit. Czas ucieka.

To też wiemy.

Ale wciąż, kiedy patrzymy na kolejnego młodego i dobrze zapowiadającego się człowieka, który zmarł, choć w rodzinie – wydawało się – innych wielu było w kolejce po śmierć, nie potrafimy zrozumieć gdzie jest coś pewnego, trwałego i jaki sens ma to wszystko…

Może czas zrozumieć i zapamiętać,

że wdzięk i piękno tego świata przemijają,

a prawdziwe pomnożenie swojego ziemskiego życia

przyniesie owoc w wieczności.

Świat współczesny ceni urodę, sukces, bogactwo, wygadanie, umiejętność odpowiedniego wykreowania swojej osoby, po to by zaistnieć, nawet za cenę bycia chamskim i obrzydliwym egoistą.

Wszyscy o tym wiemy. I wszyscy bolejemy nad tym.

Jak inaczej by było gdybyśmy z daru wiary, który otrzymaliśmy

uczynili użytek.

Podzielili się nim i pomnożyli w ten sposób.

Z tym, który jest obok.

Z tym, który właśnie przeszedł.

Z całą pewnością byłoby lepiej na świecie.

I to jedno pytanie zniknęłoby z naszego słownika:

„cóż to jest prawda?”

24
Kwietnia

Autor wpisu

xap xap