O wygodzie, konformizmie i chlebie, który jest na wieczność / 18 niedziela zw B 2018 Kazania
Nie dlatego wierzymy, że się boimy. Wierzymy dlatego, że kochamy, że chcemy kochać.
Skoro wakacje to o wygodzie.
Choć niekoniecznie tak powinno być.
Są przecież wśród nas tacy, którzy lubią wypoczywać aktywnie, w skrajnych warunkach. Jedni biegają, inni pływają. Jedni śpią pod namiotem w dzikiej puszczy, inni rowerami jadą na drugi koniec świata. Tak to już jest. Co nie zmienia faktu, iż większość z nas najbardziej ceni wygodny fotel, miękkie kapcie, co najwyżej spokojny spacerek. Przysłowiowy pilot od telewizora naprawdę jest dzisiaj jednym z najbardziej pożądanych przedmiotów.
Dokonam teraz małego przejścia - od wygodnictwa do konformizmu.
Wiemy czym jest. Przystosowaniem jednostki do tego co myślą, jak mówią, jak się zachowują inni. Przykładów mnóstwo.
A to grupa sąsiadek. Ty sobie od dawna obiecywałaś, że słowa powiesz złego na innych w plotkach, ale jak tu milczeć, jak każda nadaje i to takie ciekawe rzeczy. Zaczynasz więc plotkować z innymi.
A to grupa rówieśników. Piątek. Od dawna myślisz o tym i tak jesteś nauczony, że w piątek mięsa nie jesz. Ale co tu zrobić jak wszyscy do Maca biegną i zestawy zamawiają. Jeszcze kto pomyśli, że jesteś nawiedzony, więc i ty sięgasz po hamburgera.
A to firma. Wiesz dobrze, że wszyscy zawyżają wydatki, robią takie czy inne przekręty, nie czujesz się z tym dobrze, ale jak tu się przeciwstawić, skoro wszyscy tak robią to może nie jest to aż takie złe. Wynieść śrubkę, deskę, kombinerki? Potrzebujesz ich. Ale czy to nie kradzież? No przecież wszyscy tak robią…
Podobno wyróżnia się trzy podstawowe motywy zachowań konformistycznych: Lęk przed odrzuceniem. Ludzie boją się ośmieszenia, odrzucenia i "wyjścia przed szereg", dlatego dostosowują się do zachowań innych w grupie. Pragnienie posiadania racji. W niektórych sytuacjach ludzie nie wiedzą jakie zachowania są słuszne. Naśladują więc innych, przyjmując, że skoro ktoś postępuje w dany sposób, to znaczy, że tak należy zrobić.
Komfort, wygoda, konformizm, odejście od własnych zasad. Jakie to bliskie sobie!
W ubiegłym tygodniu w Ewangelii ludzie zasiedli na trawie, aby zjeść posiłek podany im przez Jezusa. Ludzie, jak sam Jezus stwierdził, szukali Go po to, by w prostu sposób nasycić swój żołądek. Co więcej: w Ewangelii znalazło się wówczas sformułowanie: „w miejscu tym było wiele trawy”. Co ciekawe – aż trzech ewangelistów zwraca na to uwagę, na to, że miejsce, na którym głodni mieli usiąść było trawiaste. Dlaczego? Może dlatego, że Jezus doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czego naprawdę oczekują ludzie? Że są głodni zwykłego, ziemskiego chleba? Że najchętniej uczyniliby go ziemskim królem? Skoro daje jeść za darmo? Coś, co jest niejako symbolem pozbawienia ludzkości problemu. Ktoś, kto potrafiłby to zrobić byłby królem świata i faktycznie Ewangelia kończy się taką sceną, kiedy z Jezusa chcą zrobić króla.
Dzisiaj kontynuowany jest wątek jedzenia.
Na pustyni zaczęło szemrać całe zgromadzenie Izraelitów przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Mówili im, że woleliby umrzeć w Egipcie, nad pełnymi miskami. „Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę.”
Pan Bóg powiedział wówczas, że ześle im chleb z nieba, na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby. I rzeczywiście wieczorem przyleciały przepiórki i pokryły obóz, a nazajutrz rano warstwa rosy leżała dokoła obozu. Gdy się warstwa rosy uniosła ku górze, wówczas na pustyni leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok tego Izraelici pytali się wzajemnie: Co to jest? - gdyż nie wiedzieli, co to było. Wtedy powiedział do nich Mojżesz: To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm.
Moi drodzy, zatem scena kolejnego nakarmienia ludzi przez Pana Boga. Dokładnie tak, jak w zeszłym tygodniu. Trochę inne rzeczy jedzą, ale sens ten sam. Człowiek potrzebuje jeść. Skarży się, że jest głodny. Nie tylko się skarży, ale w desperacji zaczyna szantażować, grać na emocjach - po coście to zrobili? Mogliśmy siedzieć w niewoli. Przynajmniej byliśmy syci.
Pozostawiam na boku kwestię tej ludzkiej mentalności, polegającej na niezadowoleniu jeśli się tylko coś nie powiedzie. Znamy ją wszyscy. Próbujesz coś zorganizować, chcesz dobrze dla całej grupy i niby jest dobrze, ale jak się tylko coś nie powiedzie, to zaraz zaczynają narzekać. Każdy z nas pewnie już czegoś takiego doświadczył. Bardziej należałoby się przyjrzeć mentalności innej, równie powszechnej. Otóż człowiek bardziej od wszystkiego ceni sobie wygodę. Syty żołądek. Komfort.
I dokładnie to samo zarzuca Pan Jezus ludziom w dzisiejszej Ewangelii. To wciąż ten sam wątek.
A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś? W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości.
Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy. Czy to przypadkiem nie jest bardzo dobre odzwierciedlenie sytuacji każdego z nas? Czy my przypadkiem nie szukamy Pana Jezusa właśnie dlatego, że wydaje nam się, że zapewni nam spokój i opiekę w tym trudnym świecie? To oczywiście ważne, ale nie najważniejsze. Nie dlatego wierzymy, że się boimy. Wierzymy dlatego, że kochamy, że chcemy kochać. Dlatego że nasze prawdziwe życie, to życie wieczne. Obyśmy w chwilach trudnych wyborów zawsze potrafili działać zgodnie z własnym sumieniem. Nie tak, jak chcą inni. Ale tak, jak chce od nas tego Pan Bóg.